Tag Archives: Chiny

Chińska spółka joint venture – kluczowe kwestie

Od ponad trzydziestu lat podstawowym, a początkowo jedynym, wehikułem dla zagranicznych inwestycji w Chinach była spółka joint venture. Zgodnie z zamysłem chińskich władz w końcu lat siedemdziesiątych ub. wieku miała być czymś w rodzaju małżeństwa z rozsądku, w którym jedna ze stron wnosi kapitał i technologię, a druga możliwość obniżenia kosztów procesu produkcji i nadzieje na podbicie lokalnego rynku. Doświadczenie ostatnich trzydziestu lat wskazuje, że ponad połowa umów joint venture zostaje źle wynegocjowana, a działalność spółek kończy się zwykle cichą śmiercią. Do rzadkości należą przypadki, gdy wybucha głośny, międzynarodowy spór – jak w przypadku spółki Danone i Wahaha (dla czytelników nie znających sprawy link do dobrego podsumowania w NY Times –tutaj i tutaj).

Mówi się, że to wszystko wina (?) różnic kulturowych przekładających się na negocjacje, kulturę zarządzania i powstawanie konfliktów. Nieprawda. Dysfunkcyjna spółka bierze się nie z różnic kulturowych, tylko z braku przygotowania do negocjacji. Europejczycy i Amerykanie zwykle wiedzą czego chcą, ale nie mają pojęcia o tym czego chcieć powinni. Zagraniczny inwestor skupia się (w 99,99% przypadków) na kontroli właścicielskiej spółki (skoro do mnie należy większość udziałów, a zatem większość głosów, to spółka jest moja). Oczekiwanie wyniesione z kraju ojczystego, co zupełnie uzasadnione na gruncie prawa spółek w Delaware, Niemczech czy Polsce. Chińczycy skupiają się natomiast wyłącznie na kontroli operacyjnej; oczywiście żeby nie zrobić przykrości przyjezdnym, którym zależy na większości głosów na walnym zgromadzeniu – nie oddadzą tego przywileju łatwo (żebyśmy nie sądzili, że to coś nieistotnego).

W efekcie inwestor finansuje firmę, która teoretycznie należy do niego, ale faktycznie nie ma żadnego wpływu na zarządzanie nią, naraża się na defraudację, traci kontrolę nad wniesioną do spółki technologią, a jeśli zupełnie nie uważał, to ma jeszcze zakaz konkurowania z własną spółką (czyli drugi raz do Chin nie wejdzie, przynajmniej nie bez zgody dotychczasowego partnera). Scenariusz brzmi znajomo?

Chińska joint venture umowę (w innych jurysdykcjach kwestia kontroli operacyjnej jest zwykle mniej przewrotna) ma dwa elementy naprawdę istotne – są to kontrola operacyjna wyjście ze spółki. Błędy popełnione tutaj będą bardzo kosztowne.

Co się dzieje gdy rada dyrektorów zapada na paraliż decyzyjny? Uwaga na marginesie: w chińskich spółkach, jak w modelu anglosaskim nie ma odrębnego zarządu i rady nadzorczej, ale funkcjonuje jeden organ łączący kompetencje zarządcze i kontrolne – dzięki rozróżnieniu dyrektorów na wykonawczych i nie-wykonawczych (i jest to system znacznie sprawniejszy, niż pseudo-trójpodział władz w spółkach kontynentalnej Europy i jej naśladowców; ale to oczywiście temat na inną notkę).Udziałów i głosów mamy po równo, w radzie dyrektorów też jest równowaga – o wszystkim decydujemy wspólnie. Dopóty, dopóki. Gdy przestajemy się zgadzać z partnerem, spółka przestaje funkcjonować. Zwykle nikt o tym głośno nie mówi (podobnie jak nie wypada roztrząsać sposobu rozstrzygania sporów, gdy partnerzy mówią o planach na nowy, wspólny biznes – dlatego tyle błędów w dodanych mimochodem klauzulach arbitrażowych) i w umowach joint venture bardzo często brakuje jasnej drogi wyjścia z paraliżu spółki.Skoro nie możemy się pogodzić, to trzeba się rozstać; niby zupełnie proste – ale na jakich zasadach miałoby się to odbyć? Kto ma przejąć spółkę i po jakiej cenie za udziały?

Z pomocą przychodzą egzotycznie brzmiące klauzule umowne – „rosyjska ruletka”, „teksański poker” i „aukcja holenderska”. Jak działają – w następnym odcinku serii o chińskich joint ventures.

 

Posted in any | Tagged , , , | Comments Off on Chińska spółka joint venture – kluczowe kwestie

Wywiad dla Wirtualnego Nowego Przemysłu (wnp.pl)

W środę ukazał się na stronach WNP wywiad ze mną na temat sporu między GDDKiA a Covec. Wywiad jest nadal dostępny pod tym linkiem. “Przedrukowany” został później tego samego dnia przez portal gazeta.pl (link)

Podzękowania dla redaktora Ireneusza Chojnackiego za zainteresowanie tematem i przeprowadzenie wywiadu 😉

Posted in any | Tagged , , | Comments Off on Wywiad dla Wirtualnego Nowego Przemysłu (wnp.pl)

GDDKiA v. Covec

Piękna katastrofa

Z umiarkowanym zażenowaniem śledzę pojedynek między GDDKiA a chińskim konsorcjum firm budowlanych, w związku z projektem budowy odcinka autostrady A2. W połowie ubiegłego tygodnia GDDKiA poinformowała(co skwapliwie podchwyciła polska prasa), że:

“Chińskie konsorcjum z firmą COVEC, które budowało odcinki A i C na autostradzie A2 stara się opóźnić wypłatę należnych stronie polskiej gwarancji, dlatego GDDKiA przygotowała pozew do sądu przeciwko chińskiemu konsorcjum o zapłatę kar umownych w kwocie 140 mln złotych, a także odszkodowanie, m.in. za koszty związane z nieukończeniem autostrady w terminie i różnicy pomiędzy wynagrodzeniem obecnych wykonawców a wynagrodzeniem COVEC w kwocie ok. 600 mln złotych. Chińskie banki gwarantujące kontrakty z COVEC na autostradzie A2 – Bank of China i Export-Import Bank of China – przesłały do Banku Gospodarstwa Krajowego informacje, jakoby Ludowy Sąd Chiński na wniosek COVEC zawiesił wypłatę należnych nam gwarancji.  Jednocześnie część środków została już wypłacona przez Deutsche Bank, który także był gwarantem kontraktów COVEC.”

Jak informuje Gazeta Wyborcza

“Dyrekcja w przygotowanym pozwie do polskiego sądu domaga się od chińskiego konsorcjum zapłaty kar umownych w wysokości 140 mln zł oraz odszkodowania, m.in. za koszty związane z nieukończeniem autostrady w terminie i różnicy między wynagrodzeniem obecnych wykonawców, a wynagrodzeniem Covec – wyjaśniła rzeczniczka. Dodała, że chodzi o ok. 600 mln zł. GDDKiA przygotowała także drugi pozew przeciw Covec tym razem o zwrot płatności dokonanych na rzecz podwykonawców chińskiego konsorcjum, którzy pracowali przy budowie dwóch odcinków A2. Tu mowa o ponad 105 mln zł.”

Do chóru dołączył się także MSZ, który grozi “konsekwencjami” i ofensywą dyplomatyczną przy okazji wizyty Prezydenta w ChRL pod koniec tego roku (za Gazetą Wyborczą):

“Zawrzało za to w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. – Na razie czekamy na informacje z Ministerstwa Infrastruktury co do przyczyn odmowy, a wówczas będziemy opracowywać szczegółową koncepcję działań. Jedno jest pewne – reakcja MSZ w tej sprawie będzie – powiedział nam rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

Myślę, że zarząd Covec ze spokojem podchodzi do informacji o przygotowaniach do złożenia pozwu przez GDDKiA i daleki jest od paniki na myśl o  “szczegółowej koncepcji działań“, nad którą będzie pracował MSZ (jak tylko otrzyma z MI informacje o “przyczynach odmowy“).

Moja życzliwa rada – MSZ (czy rząd w ogóle) powinien raczej odciąć się od tej katastrofy wynikającej z niekompetencji GDDKiA i podobnie jak władze chińskie przyjąć oficjalne stanowisko, że nie miesza się spór pomiędzy prywatnymi firmami. . . Bo wizerunkowo może na tym tylko stracić.

Urzędnicy mają plan?

Błyskotliwy plan GDDKiA sprowadzał się zatem do następujących kroków: odstępujemy od umowy i  żądamy od Bank of Chinawypłaty gwarancji. A tu taka niespodzianka –  Covec zwróciło się do chińskiego sądu o z wnioskiem o wydanie postanowienia zabezpieczającego i zablokowanie wypłaty gwarancji. . . Takich niespodzianek będzie coraz więcej.

Covec postąpił racjonalnie (jako polski podatnik nie chcę powiedzieć, że słusznie) – umowa gwarancji bankowej zapewne została poddana chińskiemu prawu i właściwości chińskiego sądu, a nawet jeśli GDDKiA wymusiło na Chińczykach poddanie umów akcesoryjnych prawu polskiemu i właściwości polskich sądów, to na gruncie chińskiego prawa jest to łatwe do podważenia.

Umowa z Covec nie jest dostępna na stronach GDDKiA (albo nie umiałem jej znaleźć); dostępna jest tylko ogólna informacja o udzieleniu zamówienia, na podstawie której  nie sposób jednak stwierdzić jak wygląda klauzula rozstrzygania sporów. Na podstawie doniesień prasowych i informacji udzielanych przez GDDKiA można dojść do wniosku, że z umowy wynika właściwość polskiego sądu (zapewne sądu siedziby GDDKiA).

Możemy się spodziewać, że GDDKiA pozwie teraz Covec (pewnie również Bank of China i Export-Import Bank of China) przed polskim sądem. Po kilkunastu miesiącach (optymistycznie) uzyska satysfakcjonujące orzeczenie (zakładając, że Covec zechce odebrać pozew – a doręczenie powinno być zgodne z chińską procedurą cywilną, bo na koniec dnia to chiński sąd będzie decydował o uznaniu i wykonaniu polskiego wyroku).

Po uprawomocnieniu się polskiego wyroku okaże się oczywiście, że w Polsce nie ma żadnego majątku Covec, który możnaby zająć. Jedyna droga to egzekucja w Chinach – zatem GDDKiA zwróci się do chińskiego sądu o uznanie i wykonanie wyroku. I tu czeka naszych urzędników kolejna niespodzianka – chiński sąd odmówi uznania wyroku.

Uznawanie wyroku polskiego sądu podlega przepisom prawa krajowego ChRL oraz polsko – chińskiej umowy o pomocy prawnej w sprawach cywilnych i karnych (tutaj oryginalny dokument z repozytorium ONZ). Zgodnie z art. 20 (a) tejże umowy (przynajmniej MSZ powinien wiedzieć o jej istnieniu) chiński sąd może odmówić wykonania wyroku polskiego sądu jeśli według chińskiego prawa polskiemu sądowi nie przysługiwała jurysdykcja, a także, zgodnie z jej art. 20 (e)  jeśli w Chinach zostanie wydane orzeczenie w tej samej sprawie, albo postępowanie w tej samej sprawie jest w toku.

Zgodnie z chińskim kodeksem postępowania cywilnego (art. 25 i następne) swoboda stron w zakresie wyboru sądu właściwego do rozstrzygnięcia sporu wynikającego z umowy jest ograniczona do . . . sądów ChRL. Praktyka potwierdza, że w przypadku wyroku zagranicznego sądu powszechnego przeciwko chińskiemu przedsiębiorcy, jego egzekucja w Chinach jest niespotykana. Chiński sąd, do którego GDDKiA zwróci się o uznanie polskiego orzeczenia – odmówi, a GDDKiA będzie musiała pozwać Covec jeszcze raz, w Chinach. To oznacza kolejne 2 – 3 lata w sądzie, mniej przyjaznym dla GDDKiA niż warszawski Sąd Okręgowy (choćby z uwagi na język postępowania).

Pozywanie Covec przed polskim sądem to strata czasu – o czym GDDKiA, Ministerstwo Infrastruktury i MSZ wiedzą, a przynajmniej powinni wiedzieć. Jednak dla doraźnych, politycznych korzyści jest im wygodniej udawać, że chronią publiczny interes pozywając Covec w Polsce.

Ze strony Covec należy się spodziewać dwóch ruchów, obu całkiem skutecznych:

Pozew przeciwko GDDKiA o uznanie odstąpienia od umowy za bezskuteczne przed chińskim sądem powszechnym. Nieistotne jest czy zasądzone zostanie odszkodowanie na rzecz Covec, bo i tak jego wyegzekwowanie byłoby niemożliwe (a przynajmniej bardzo trudne, bo GDDKiA nie prowadzi żadnych operacji w Chinach). Dla potrzeb zablokowania polskich starań o uznanie i wykonanie wyroku polskiego sądu zasądzającego odszkodowanie od Covec wystarczy jednak jeśli w momencie złożenia wniosku GDDKiA do sądu w Chinach, będzie się toczyło postępowanie z powództwa Covec przeciwko GDDKiA. Chiński wyrok stwierdzający bezskuteczność odstąpienia od umowy przez GDDKiA zamyka drogę do uzyskania przez GDDKiA jakiegokolwiek odszkodowania. Tutaj będziemy mieli do czynienia jedynie z ruchem defensywnym ze strony Covec.

Jednocześnie z zablokowaniem dochodzenia odszkodowania Covec podejmie moim zdaniem (jeśli trafnie oceniam, że są lepiej przygotowani do sporu niż GDDKiA) działania ofensywne. Polski rząd powinien spodziewać się pozwu arbitrażowego na podstawie polsko – chińskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. Z umowy tej nie wynika co prawda uprawnienie prywatnego podmiotu (Covec) do pozwania państwa przyjmującego (Polski), jak ma to miejsce w większości tego typu umów, ale zgodnie z klauzulą najwyższego uprzywilejowania (zamieszczoną w umowie polsko – chińskiej) zastosowanie znajdują korzystniejsze (dla Covec) postanowienia innych umów o ochronie inwestycji. Na przykład umowy polsko – holenderskiej, sprawdzonej przy okazji Eureko…

Jak Polska miała okazję boleśnie przekonać się przy okazji sporu z Eureko, wybór polskiego sądu jako właściwego do rozstrzygania sporów wynikających z umowy (w tamtym przypadku umowy prywatyzacyjnej, a w tym – umowy o roboty budowlane) nie wyłącza jurysdykcji sądu arbitrażowego powołanego na podstawie umowy o ochronie inwestycji.

Na koniec dnia okaże się, że odstąpienie od umowy z Covec – odtrąbione jako sukces GDDKiA oraz przykład stanowczego i kompetentnego działania urzędników Ministerstwa Infrastruktury – będzie dla Polski bardzo kosztowne.

Czegoś się nauczyliśmy?

Wniosków jest całkiem sporo:

Po pierwsze należało przeanalizować specyficzne dla Covec ryzyka na etapie przygotowania umowy o generalne wykonawstwo. Zamiast wklejać postanowienie o właściwości polskiego sądu do tekstu umowy należało odpowiedzieć sobie na kilka prostych pytań – np.  ile będzie kosztował wyrok polskiego sądu, ile potrwa jego uzyskanie, czy taki wyrok się nam do czegokolwiek przyda –  czy Covec ma jakikolwiek majątek w Polsce, z którego możemy przeprowadzić egzekucję, czy majątek jest wystarczający do pokrycia naszych roszczeń, czy polski wyrok można wykonać tam gdzie Covec ma majątek (czyli w Chinach)? Gdyby te pytania sobie zadano, oczywista byłaby odpowiedź – “właściwość polskiego sądu w umowie to kłopot na własne życzenie“.

Gdy już byłoby wiadomo, że polski sąd (i polskie prawo) zapewniają w istocie immunitet Covec, trzeba byłozastanowić się jaki sąd i jakie prawo wybrać (albo poprosić o radę kogoś mądrzejszego – bo ja wiem – dobrej firmy prawniczej w Chinach? rada kosztowałaby jakieś ułamki promila tych setek milionów złotych, których teraz GDDKiA zamierza honorowo, kosztownie i nieskutecznie dochodzić przed sądem). Wybór sprowadzał się tak naprawdę do alternatywy (i) chiński sąd i chińskie prawo, albo (ii) arbitraż i dowolne prawo.

Kryterium wyboru w przypadku sporu z chińskim podmiotem jest pytanie czy wystarczające dla ochrony naszych interesów jest możliwość uzyskania odszkodowania, czy możemy raczej potrzebować zabezpieczenia powództwa (np. zakaz działalności konkurencyjnej, zakaz korzystania z naszego know-how, zablokowanie wprowadzania towaru na rynek). W tym ostatnim przypadku bardziej efektywny będzie chiński sąd (postanowienia zabezpieczające sądów arbitrażowych, co do zasady, nie są w Chinach wykonywane). W przypadku GDDKiA interesem, który należało zabezpieczyć jest możliwość dochodzenia roszczenia odszkodowawczego. Postępowanie przez międzynarodowym sądem arbitrażowym byłoby korzystniejsze niż przed sądem chińskim (neutralne forum, wybór języka postępowania, większa przewidywalność wyniku). Chiny są stroną Konwencji Nowojorskiej i wykonywanie orzeczeń arbitrażowych (w odróżnieniu od zagranicznych wyroków sądowych) nie napotyka tam większych trudności.

Śmiem twierdzić, że prawnicy Covec przeprowadzili powyższą analizę i przyjeli propozycję właściwości polskiego sądu i polskiego prawa z zadowoleniem. Zapewnili sobie immunitet, pozostawiając otwarte drzwi do dochodzenia roszczeń wobec GDDKiA.

Co trzeba było zrobić w momencie, w którym GDDKiA zdecydowała o odstąpieniu od umowy z Covec?

Negocjować ugodę – dopłacić wykonawcy i pozwolić skończyć projekt, albo zwolnić z części kar umownych i rozwiązać umowę, albo chociaż wynegocjować lepszy dla GDDKiA sposób rozstrzygania sporu (np. formalna mediacja, a później arbitraż międzynarodowy). Urzędnicy, zamiast dbać o interes publiczny (setki milionów złotych publicznych pieniędzy) woleli zadbać o własny wizerunek – stanowczych profesjonalistów.

Przed nami jeszcze dużo zabawnych doniesień prasowych – już widzę te nagłówki. . . Trochę tylko szkoda tych milionów, które trzeba będzie jeszcze raz zapłacić za zbudowanie A2.

Chciałoby się zakończyć jakąś krzepiącą mądrością ludową, ale jedyne co mi przychodzi na myśl w kontekście sporu GDDKiA z Covec to ostatnia scena z niezapomnianego “Tajne przez poufne” braci Coenów – “Nie róbmy tego więcej. Żebym tylko wiedział co takiego zrobiliśmy. . .

 

Posted in any | Tagged , , , , | 2 Comments

Chiny/UE – nowe cła antydumpingowe

Mijający tydzień przyniósł kilka newsów w europejsko-chińskiej polityce handlowej: chińskie ministerstwo gospodarki nałożyło cła antydumpingowe na europejską skrobię i mączkę ziemniaczaną oraz światłowody, a Komisja Europejska  zniosła nałożone w 2005 r. cła na chińskie obuwie. Cła na skrobię i mączkę obowiązują od 19 kwietnia, a ich stawki są dość wysokie: 12,6% oraz  56,7%. Cła na włókna optyczne produkowane w UE i USA ogłoszono wczoraj, a obowiązują od dzisiaj (21 kwietnia), a stawki wynoszą 4,7% do 29,1%.

W postępowaniach przed chińskim ministerstwem gospodarki nie brali udziału polscy eksporterzy (a szkoda – zgodnie z zasadą, że nieobecni nie mają racji, będą objęci wyższymi stawkami).

Z kolei Komisja Europejska ogłosiła w tym tygodniu wygaśnięcie ceł antydumpingowych na chińskie obuwie wprowadzonych w 2006 r. na poziomie 16,5%. Spodziewany jest znaczący wzrost importu (o kilkadziesiąt procent w ciągu najbliższych miesięcy) oraz zmiana oferty kierowanej na rynek europejski – na buty droższe, produkowane dla znanych marek, w miejsce eksportowanych w ostatnich latach tanich butów sprzedawanych pod chińskimi markami. Chińska prasa donosi, że wiodące chińskie fabryki otrzymują w ostatnich dniach zamówienia po kilkaset tysięcy par butów każda. Oznacza to znaczącą porażkę m.in. polskiego przemysłu obuwniczego. Europejscy producenci butów starali się o przedłużenie ceł na kolejne 5 lat.

Posted in any | Tagged , , , , , | Comments Off on Chiny/UE – nowe cła antydumpingowe

Nasz artykuł o chińskiej gospodarce

W poniedziałek (31.03.2008) ukazał się artykuł, który napisałem wspólnie z Arkadiuszem Radwanem (szefem prawniczego think-tanku c-law.org) na temat roli, jaką Chiny odgrywają w gospodarce światowej. Poruszyliśmy m.in. zagadnienia nadwyżki w handlu międzynarodowym, którą Chiny inwestują zarówno w kredytowanie zagranicznych instytucji finansowych, tzw. SWF (sovereign wealth funds), rozwoju sektora wysokich technologii w Chinach oraz współpracy Chin z krajami rozwijającymi się (pozyskiwanie surowców naturalnych i nowych rynków w Afryce). Artykuł dostępny jest w archiwum Wprost tutaj.

***

Chiński narkotyk

Numer: 14/2008 (1319)

Jak chińska gospodarka uzależnia od siebie świat
Dobry wojskowy zwycięża wroga bez walki, zajmuje miasta bez oblężenia i w krótkim czasie zdobywa kraj. Odnosi zwycięstwa, nie trudząc żołnierzy” – napisał ponad 2,5 tys. lat temu Sun Tzu, chiński generał i strateg. Zakochani w jego traktacie „Sztuka wojenna” Chińczycy stosują się do tych rad. Bez żmudnych „oblężeń” zachodnich rynków i trudzenia własnych „żołnierzy” biznesu opanowują światową gospodarkę. Zalewają zagraniczne rynki swoimi towarami; przyciągają zachodnie koncerny skuszone możliwościami chińskiego rynku i sami śmiało inwestują w krajach rozwijających się. I kontraktują ogromną część surowców naturalnych wydobywanych na świecie. Dlatego coraz więcej państw staje się gospodarczymi zakładnikami Państwa Środka.
Rachunek za niskie ceny
W połowie 2007 r. dwóch przedstawicieli Komunistycznej Partii Chin udzieliło wywiadów, w których ostrzegli, że jeśli zajdzie taka potrzeba, Pekin może użyć wynoszącej 1,33 bln USD rezerwy walutowej jako politycznej broni, aby wywrzeć wpływ na Stany Zjednoczone. Chiny mają warte 900 mld USD amerykańskie obligacje. Gdyby w krótkim czasie Chińczycy zaczęli je sprzedawać na rynku, gwałtownie spadłaby ich cena i kurs dolara. W skrajnym wypadku mogłoby to nawet doprowadzić do załamania gospodarczego w USA.
Eksport jest bronią, która sprawia, że chińskie zasoby gotówki pęcznieją, a przy okazji uzależniają się od Chin zagraniczne gospodarki. Chiny są pierwszym dostawcą towarów dla Japonii, drugim dla UE i trzecim dla USA, a w każdym z tych wypadków ich udział w handlu szybko rośnie. USA w handlu z Chinami mają deficyt sięgający w 2007 r. aż 256 mld USD. Przez lata rząd w Pekinie stymulował chiński eksport poprzez sztuczne zaniżanie wartości juana. Środkiem takiej polityki było skupowanie dewiz, głównie dolarów amerykańskich oraz papierów dłużnych USA. W ten sposób Chiny kredytowały rozbuchaną konsumpcję Amerykanów, a deficyt USA w handlu z Chinami stale narastał.
Dzięki wciąż niskim kosztom pracy w Chinach są one w stanie oferować konkurencyjne cenowo towary i usługi. Dla USA czy Europy tani import z Chin oznacza m.in. możliwość utrzymywania u siebie inflacji w ryzach i obniżenia kosztów życia własnych obywateli. Z tych samych powodów – niskich kosztów pracy – zachodnie koncerny na potęgę inwestują w Chinach (w 2007 r. wartość zrealizowanych tam zagranicznych inwestycji sięgnęła 83 mld USD). Dla wielu z nich przeniesienie produkcji do Państwa Środka było jedyną szansą na utrzymanie się na rynku. W ten sposób od chińskiej gospodarki (a więc pośrednio chińskiego rządu, mającego ogromny na nią wpływ) – niczym od narkotyku – uzależniają się wielkie koncerny i całe państwa.
Punkt skupu surowców
Chiny uzależniają od siebie także producentów energii, surowców naturalnych i innych dóbr konsumowanych przez ich szybko rosnący przemysł. Liczby są wymowne: obecnie na Chiny przypada 40 proc. globalnego zużycia cementu, 31 proc. węgla, 30 proc. rudy żelaza i 25 proc. aluminium. Import z Australii i Ameryki Południowej napędza rekordowy ostatnio wzrost gospodarczy w tych regionach. Chiny podejmują też bardziej aktywne operacje mające zapewnić im stały dostęp do surowców, zwłaszcza w Afryce.
Chińsko-afrykański handel nabrał rozmachu w kilku ostatnich latach, osiągając wartość ok. 30 mld USD w 2006 r. (40-procentowy coroczny wzrost w latach 2001-2006). Już w 2010 r. prognozowane obroty wyniosą 100 mld USD rocznie (wzrastając do 50-60 proc. całej wymiany handlowej Afryki!). Przykładowo, rząd Konga ogłosił pod koniec 2007 r. zakontraktowanie u chińskich przedsiębiorców państwowych inwestycji infrastrukturalnych i górniczych na kwotę 12 mld USD. W zamian Chińczycy uzyskali dostęp do bogatych rud miedzi. Chiny przeznaczyły również ponad 2 mld USD na bezzwrotną pomoc, kredyty inwestycyjne i dotacje dla chińskich przedsiębiorstw inwestujących w Angoli – w rezultacie 25 proc. ropy naftowej wydobywanej w tym kraju trafia do Chin. Dzięki tej współpracy rząd Angoli mógł odrzucić ofertę pomocową MFW, która wiązała się z wymogami przestrzegania ścisłych kryteriów transparencji, dobrego zarządu i poszanowania praw człowieka. Współpraca chińsko-afrykańska układa się doskonale m.in. dzięki temu, że chińscy liderzy prowadzą politykę nieingerowania w wewnętrzne sprawy swoich partnerów gospodarczych.
Oprócz Afryki terenem wczesnych inwestycji zagranicznych Chin były sąsiednie kraje azjatyckie, na które przypadło 60 proc. inwestowanych środków. Kraje te stanowiły dla chińskich menedżerów dogodny poligon przed ekspansją w USA i Europie.
Polityczna pożyczka
Źródła fenomenu chińskich inwestycji zagranicznych należy upatrywać w gigantycznych rezerwach walutowych. Nagromadzone środki są obecnie coraz częściej lokowane w specjalne fundusze majątku państwowego (Sovereign Wealth Funds – SWF). Fundusze te są wehikułami do prowadzenia bardziej aktywnej polityki inwestycyjnej. Nabywają udziały w spółkach, a nawet całe spółki. SWF dysponują przy tym wielkim i ciągle rosnącym kapitałem – na początek Chiny przeznaczyły na ten cel 200 mld USD. Jeśli obecne tempo przyrostu dewiz się utrzyma, łatwo sobie wyobrazić, że fundusze SWF Państwa Środka mogą być zasilane kwotami sięgającymi 200-300 mld USD rocznie.
Z jednej strony, chińskie, singapurskie, koreańskie oraz bliskowschodnie SFW odegrały ważną rolę stabilizacyjną podczas obecnego załamania na międzynarodowych rynkach finansowych wywołanego kryzysem na rynku hipotecznym w USA. Niemal wszystkie większe instytucje bankowe otrzymały od nich paromiliardowe zastrzyki finansowe (przykładowo Morgan Stanley pozyskał 5 mld USD od chińskiego funduszu państwowego). W ten sposób SWF stały się znaczącymi udziałowcami międzynarodowych banków. Bariery stawiane ich inwestycjom na Zachodzie Chińczycy obchodzą poprzez wykorzystanie w transakcjach pośredników. Na przykład China Investment Corp. za 3 mld USD nabyła 10 proc. udziałów w Blackstone, amerykańskim funduszu private equity, za pośrednictwem którego może teraz inwestować w inne spółki.
Z drugiej strony, w taki sposób zamiast prywatyzować własne przedsiębiorstwa, rząd w Pekinie koncentruje się na nabywaniu – a więc w gruncie rzeczy nacjonalizacji – cudzych, zagranicznych firm.
Made for China
Niezależnie od funduszy państwowych coraz śmielej poczynają sobie również chińskie firmy. Przykładowo, w 2004 r. chiński koncern komputerowy Lenovo za 11 mld USD przejął od IBM sektor produkcji komputerów osobistych. Licznych akwizycji dokonała chińska spółka elektroniczna TCL, która przejęła upadłego niemieckiego wytwórcę sprzętu elektronicznego firmę Schneider oraz francuski dział produkcji odbiorników firmy Thomson. Również we Francji TCL przejął przedsiębiorstwo telekomunikacyjne Alcatel, natomiast Chalkis nabył firmę przetwórstwa żywności – Le Cabanon. Zagranicznym inwestycjom swoich firm sprzyja chiński rząd, udzielając im gwarancji i kredytów. Istotnym aspektem tych inwestycji jest transfer technologii i know-how. Coraz częściej też chińscy producenci decydują się na występowanie pod własnymi markami.
Przed kilkoma dekadami perspektywa Chin wobec Zachodu była ponura – samą tanią siłą roboczą nie można było konkurować z technologiami i kapitałem, które posiadał Zachód. Dziś to Zachód ma powody do obaw, trudno jest konkurować cenowo z tanią i niewyczerpalną siłą roboczą Państwa Środka, które obecnie dysponuje już porównywalnymi z Zachodem technologiami i kapitałem. Współcześnie z Chinami muszą się liczyć wszyscy: rządy, wielonarodowe korporacje i konsumenci. Próba obejścia się bez produktów made in China jest skazana na niepowodzenie (taki eksperyment opisała amerykańska dziennikarka Sara Bongiorni). Obecny kryzys na międzynarodowych rynkach finansowych wygląda na preludium do większej geopolitycznej zmiany. Chiny coraz dobitniej dowodzą zasadności nazwy, do której pretendują.
Posted in any | Tagged | Comments Off on Nasz artykuł o chińskiej gospodarce

Zmiany w prawie chińskim – najbliższa perspektywa

Tworzenie chińskiego systemu prawa rozpoczęto od podstaw w 1979 r., w związku z otwarciem kraju dla zagranicznych inwestorów. Wcześniej Chińska Republika Ludowa korzystała z prawa (w zachodnim rozumieniu tego pojęcia) w bardzo ograniczonym zakresie: skodyfikowano i stosowano w przewidywalny sposób jedynie prawo rodzinne. Państwo o centralnie planowanej gospodarce, z każdą niemal dziedziną życia zarządzaną przez urzędników, radziło sobie bez prawa gospodarczego i cywilnego. Zaufanie władz dla doświadczenia życiowego sędziów i umiejętność stosowania przez nich zasad słuszności (czy też “woli ludu”) pozwalały przez kilkadziesiąt lat funkcjonować wymiarowi sprawiedliwości np. bez skodyfikowanego prawa karnego (do lat osiemdziesiątych ub.w.).

W ostatnich kilku latach Chiny niewiarygodnie szybko nadrabiają dystans dzielący je w jakości regulacji prawnych i stosowania prawa od krajów wysoko rozwiniętych. Z oczywistych względów priorytetowo traktowane jest prawo gospodarcze, zarówno publiczne jak i prywatne. Chiński ustawodawca sięga do nowoczesnych, światowych rozwiązań: zarówno amerykańskich (prawo spółek, papiery wartościowe, prawo bankowe), jak i europejskich (prawo cywilne).

Prawo spółek i corporate governance

Gruntowna nowelizacja prawa spółek dokonana w ubiegłym roku przyniosła szereg udogodnień dla zagranicznych inwestorów, przede wszystkim z uwagi na ułatwienia w zakładaniu spółek z całkowitym udziałem kapitału zagranicznego (początkowo taka forma inwestycji w Chinach była niedostępna, a tworzenie spółek możliwe było jedynie wspólnie z chińskimi partnerami). Jakkolwiek utrzymano obowiązek uzyskiwania zgody administracji na rozpoczęcie działalności przedsiębiorstwa z kapitałem zagranicznym, to ostatnia nowelizacja poszerzyła listę dopuszczalnych działalności. Uproszczono ponadto formalności związane z rejestracją spółki oraz znacząco obniżono minimalny kapitał zakładowy (do ok. 4 tysięcy USD, z wyjątkiem spółek jednoosobowych – ok. 12 tys. USD). Od początku 2006 r. publicznie dostępny stał się centralny rejestr spółek.

Poważnym wyzwaniem, przed którym właśnie stoją Chiny jest uwiarygodnienie rynku kapitałowego. Problem ten pojawia się oczywiście we wszystkich krajach, a zyskał na znaczeniu po amerykańskich i europejskich bankructwach potężnych przedsiębiorstw, obdarzanych zaufaniem inwestorów (Enron, World.com, Parmalat). W Chinach problem ładu korporacyjnego nie ogranicza się jedynie do spółek giełdowych i ich wiarygodności wobec krajowych i zagranicznych inwestorów, ale w większym jeszcze stopniu dotyczy dużych przedsiębiorstw państwowych, które nadal dominują w przemyśle. Wdrożenie międzynarodowych standardów w zarządzania przedsiębiorstwami jest niezbędne dla dalszego rozwoju rynku kapitałowego w Chinach. W ostatnich latach trwają intensywne prace nad tworzeniem przepisów dotyczących ładu korporacyjnego, z udziałem przedstawicieli przedsiębiorstw, prawników akademickich i zagranicznych ekspertów.

Prawo antymonopolowe

Chiny nie mają dotąd regulacji z zakresu ochrony rynku przed praktykami monopolistycznymi. Raport komisji rządowej powołanej do zbadania konkurencji na rynku chińskim opublikowany w 2004 r. nie pozostawia złudzeń co do dalszego utrzymywania tego stanu, z którego nie korzystają już rodzime przedsiębiorstwa państwowe ale międzynarodowe korporacje. Przykładowo: chiński rynek oprogramowania jest w ponad 80% opanowany przez Microsoft, akcesoriów fotograficznych – w 75% przez Kodak i Fuji, opakowań żywności – w 95% przez Tetra Pack. Opublikowany w końcu ubiegłego roku i skierowany do konsultacji projekt przewiduje zarówno zakaz anty-konkurencyjnych porozumień pomiędzy przedsiębiorstwami, kontrolę koncentracji (transakcji typu M&A o wartości powyżej 185 mln USD), narzucania uciążliwych warunków umów kontrahentom. Domniemanie pozycji monopolistycznej zachodzi przy udziale w rynku wyższym niż 50% dla pojedynczego przedsiębiorstwa lub 75% dla grupy przedsiębiorstw. Prawo antymonopolowe zostanie najprawdopodobniej przyjęte w połowie roku i wejdzie w życie jesienią 2006 lub z początkiem 2007 r.

Podatki

W ciągu najbliższych 2 – 3 lat należy spodziewać się zmian w regulacjach podatków dochodowych, w szczególności ujednolicenia stawek podatkowych obowiązujących chińskich i zagranicznych przedsiębiorców. Przedsiębiorstwa z udziałem kapitału zagranicznego objęte są podatkiem dochodowym o stawce 15% lub 24%, podczas gdy ich lokalni konkurencji – wg stawki 33%. System zwolnień obowiązujących w specjalnych strefach ekonomicznych i tzw. przybrzeżnych strefach ekonomicznych pozwala na dalsze znaczące obniżenie obciążeń podatkowych. O zmianach – ujednoliceniu stawek podatku CIT – mówi się w Chinach od lat, jednak dotąd były one odkładane dzięki skutecznemu lobbyingowi największych inwestorów zagranicznych. Coraz większe znaczenie ma jednak głos dużych firm o chińskim kapitale, jako podatników i pracodawców cennych dla kraju. Ekspansja międzynarodowa największych chińskich przedsiębiorstw pozwala im choćby na opodatkowanie w innych krajach i minimalizowanie w ten sposób obciążeń podatkowych w Chinach. Zakaz dyskryminowania podatników przez chińskie prawo wynika ponadto ze zobowiązań przyjętych przez Chiny w związku z przystąpieniem do Światowej Organizacji Handlu.

Prawdopodobnie największym inwestorom zagranicznym uda się uzyskać wydłużenie stosowania preferencyjnych stawek podatkowych o kilka lat dla przedsiębiorstw, które już działają w Chinach. Podwyższenie obciążeń podatkowych dla zagranicznych inwestorów wydaje się jednak nieuniknione.

Własność intelektualna

Obecnie chińskie prawo własności intelektualnej to zlepek przypadkowych zapożyczeń z krajów europejskich. Jego użyteczność sprowadza się wykazania, że Chiny formalnie chronią prawa własności intelektualnej. Jeszcze kilkanaście lat temu niespójny i niesprawny system ochrony własności intelektualnej był dla chińskich przedsiębiorców bardzo korzystny, umożliwiając bezkarne kopiowanie cudzych rozwiązań technologicznych, produkowanie podróbek luksusowych towarów etc. Sytuacja ta zmienia się w ostatnich latach: skoro chińska gospodarka w coraz większym zakresie zależy od tworzenia i rozwijania oryginalnych technologii, co z jednej strony wymaga olbrzymich nakładów finansowych, a z drugiej zapewnia wysokie zyski – konieczne staje się zapewnienie spójnych i skutecznych regulacji prawnych. Coraz większe nakłady na badania naukowe

Chiny należą obecnie do najaktywniejszych krajów, jeśli chodzi o zgłoszenia patentów (wg. danych Światowej Organizacji Własności Intelektualnej). Chińskie korzystają z prawa własności intelektualnej jako instrumentu ochrony ich interesów ekonomicznych na innych rynkach. Ostatnim (i błyskotliwym) tego przykładem jest pozew złożony przez Netac Technology (producenta pamięci zewnętrznej flash) przeciwko amerykańskiemu konkurentowi PNY Technologies, o naruszenie praw patentowych do technologii zapisu danych oraz konstrukcji przenośnej pamięci. Netac z powodzeniem korzystało z ochrony sądowej w Chinach w sprawach o naruszenie praw z patentu (przeciwko spółce zależnej Sony oraz chińskiej firmie Huaqi Information Digital Technology). W ostatnim roku w Chinach wydano kilka precedensowych orzeczeń w sprawach dotyczących ochrony własności intelektualnej (najgłośniejsze sprawy dotyczyły ochrony znaków towarowych amerykańskich kawiarni Starbucks i włoskego producenta czekolady Ferrero).

Co do kierunku rozwoju prawa własności intelektualnej w Chinach, należy spodziewać się przede wszystkim wzmocnienia roli prawa patentowego – patentowanie programów komputerowych i wynalazków biotechnologicznych. Chińskie władze przykładają ostatnio znaczącą wagę do efektywności ochrony praw własności intelektualnej – powstał pomysł wyodrębnienia osobnych sądów specjalizujących się we wspomnianych zagadnieniach.

Nowoczesne prawo?

Chinom udało się dokonać w ostatnich kilkunastu latach postępu gospodarczego i cywilizacyjnego na niespotykaną w świecie skalę. Obecny system prawny, pełen zapożyczeń i przestarzałych rozwiązań, wymaga gruntownej reformy. Przepisy przyjęte w ostatnich latach „sąsiadują” z aktami prawnymi z początku lat osiemdziesiątych. Te ostatnie wyraźnie odbiegają od dzisiejszych chińskich standardów zaawansowaniem techniki legislacyjnej oraz dużym znaczeniem klauzul generalnych gwarantujących prymat gospodarki centralnie planowanej.

Należy się spodziewać bardzo intensywnej aktywności legislacyjnej w Chinach – przede wszystkim we wskazanych powyżej obszarach. Sądząc z dotychczasowej praktyki Chin, przyjęte zostaną nowatorskie rozwiązania, które pozwolą stworzyć jeden z najnowocześniejszych systemów prawa gospodarczego na świecie. Dominujący wpływ prawa amerykańskiego będzie się moim zdaniem utrzymywał. Przemawia za tym zarówno efektywność prawa amerykańskiego jako regulatora konkurencyjnej gospodarki, jak również wyjątkowa duża aktywność amerykańskich prawników w Chinach oraz udział amerykańskich uniwersytetów w kształceniu chińskich elit.

Posted in any | Tagged , | Comments Off on Zmiany w prawie chińskim – najbliższa perspektywa