Seminarium – polski biznes w Chinach
Na początku grudnia prowadzę wspólnie z Bogdanem Zemankiem z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu UJ (był m.in. pierwszym dyrektorem Instytutu Konfucjusza w Krakowie) seminarium dla polskich firm działających na chińskim rynku.
Wspólnie z Bogdanem napisałem kilka lat temu artykuł na temat statusu Tajwanu – mnie ten problem przed laty interesował od strony prawnej (Republika Chińska/ROC i Chińska Republika Ludowa/PRC roszczące sobie wyłączność, czy dwa różne państwa?), a BZ – od strony życia politycznego na Tajwanie (gdzie studiował). Artykułu nie znalazłem w Internecie, ale na dowód, że istnieje – link do spisu treści Acta Asiatica Varsoviensia.
Nasze równoległe zainteresowanie Chinami zaczęło się jednak dużo wcześniej – od pierwszego w Krakowie lektoratu języka chińskiego w latach 90-tych (wczesnych, oj wczesnych), na który się obaj zapisaliśmy na pierwszym roku studiów – Bogdan psychologii, a ja – prawa. Potem w tym samym czasie wyjechaliśmy na studia do Chin. Uczelnię wybraliśmy nie zwracając uwagi na kryteria akademickie, ale biorąc pod uwagę pogodę, atrakcje turystyczne w okolicy i ogrzewanie w akademiku (na południe od Jangcy ogrzewania nie ma w standardzie, i w zimie trudno było wysiedzieć w nieogrzewanej bibliotece). Jednak prowincjonalny i zaledwie stuletni uniwersytet w zachodnich Chinach nie ustępuje w rankingach polskiej czołówce.
Wracając do tematu seminarium:
W mediach i publikacjach biznesowych dostępnych w Polsce panuje przedstawianie Chin w sposób powierzchowny – jako pomnik starożytnej cywilizacji (negocjujemy z potomkami Konfucjusza), jako politycznego hegemona oraz gospodarkę o bezprecedensowej historii i potencjale. Opis tyleż poprawny, co zupełnie nieprzydatny dla przedsiębiorcy (który chciałby wiedzieć co robić, gdy Chińczycy zamiast finalizować umowę organizują całodniowe zwiedzanie fabryki).
Szkolenia dotyczące chińskiego rynku, które są dostępne w Polsce (czy po prostu po polsku – geografia jest tu drugorzędna) powielają ten powierzchowny charakter, skupiając na Konfucjuszu, Deng Xiao Pingu oraz chińskim savoir vivre (ten ostatni jest istotny, ale nie najważniejszy w kontekście projektów biznesowych w Chinach – w końcu wznoszenia toastów nauczymy się na miejscu, całowanie kobiet w rękę odchodzi w niepamięć również w Polsce, a wizytówkę… można podać jedną ręką i Chińczycy nie zerwą negocjacji) oraz i metaforycznych koncepcjach mianzi i guanxi (jeśli nie wiesz co to jest, najwyraźniej nie jest Ci to do niczego potrzebne).
Wychodząc od oczywistej obserwacji, że skoro znacząca część zagranicznych inwestycji w Chinach kończy się fiaskiem i dzieje się tak niezależnie od doświadczenia i skucesów inwestora na innych rynkach, to Chiny są dla cudzoziemców trudnym rynkiem z uwagi na jakąś konkretną, specyficzną właściwość. Sięgając własnych doświadczeń w Chinach doszliśmy do wniosku, że tym co wyróżnia Chiny na tle innych rynków wschodzących jest szczególnie wyrazista obcość (bariera kulturowa, prawna i językowa) i niepewność reguł gry (zmienność warunków). W Chinach nie bardzo wiadomo czego się spodziewać i do jakich wartości się odnosić (możliwości jest kilka – tradycja, prawo, nowoczesna/zachodnia etyka biznesowa).
Naszym pomysłem na seminarium jest skupienie się na tych dwóch aspektach działalności w Chinach – negocjowaniu z chińskim partnerem i chińskim prawie.
Pierwsze zagadnienie wiąże się z nieuchronnym konfliktem oczekiwań (celem polskich negocjatorów jest sprawne określenie czytelnych i korzystnych warunków transakcji oraz ich zabezpieczenie, podczas gdy chińskiej stronie negocjacje służą poznaniu i ocenie wiarygodności potencjalnego partnera) oraz trudnościami komunikacyjnymi (chińskie taktyki negocjacyjne są nieczytelne, mylące i irytujące).
Drugi temat, czyli chińskie prawo kusi do teoretycznych dywagacji (choćby na temat konfliktu między koncepcją prawa jako instrumentu wolnego rynku i jego nowoczesną powierzchownością, a brakiem gwarancji praworządości i pewności prawa oraz historycznego kontekstu). Takiej pokusie należy się naszym zdaniem oprzeć (zachęcam oczywiście do sięgnięcia po literaturę akademicką – bardzo polecam książke Randalla Peerenbooma “China’s Long March toward Rule of Law”) – przedstawimy chiński system prawny z „lotu ptaka”, a skupimy się na czterech najistotniejszych dla zagranicznego przedsiębiorcy kwestiach: (i) w jakiej formie prowadzić działalność (rejestracja i zarządzanie spółką), (ii) jak strukturyzować i redagować umowy, (iii) spory z chińskimi partnerami, (iv) ryzyka prawne w typowych transakcjach (czyli po prostu jakich błędów trzeba się wystrzegać). A to wszystko najlepjej na przykładach.
W każdym razie – zapraszamy 😉