Czytając azjatycką prasę
Jedną z moich drobnych przyjemności, której oddaję się tylko podczas pobytu w Azji jest wnikliwe czytanie lokalnej prasy. Anglojęzycznej ma się rozumieć, jak South China Morning Post (HK), The Strait Times i The New Straits Times (singapurskie i malezyjskie), The Jakarta Post i Bangkok Post (nazwy mówią za siebie). Chińskich gazet (China Daily i Global Times) nie zaliczam do kategorii “dziwne lektury w podróży” bo staram się je czytać regularnie także w Polsce.
I cóż tam piszą? Czytelniczka z Jakarty skarży się w liście do redakcji Jakarta Post, że w parkach jest za mało publicznych toalet, a do tego większość nieczynna. W malezyjskim the New Straits Times reportaż o pierwszym dniu szkoły na wsi: dzieci skarżą sie na zimne poranki w drodze do szkoły, rusza akcja “śniadanie przed pierwszym dzwonkiem” – minister edukacji doszedł do wniosku, że lekcje zaczynają się za wcześnie, dzieci nie mają czasu na śniadanie, są senne i potem osiągają niższe wyniki w nauce). Do tego kronika kryminalna z prowincjonalnych miasteczek – włamania, pobicia, gangi motocyklowe (na skuterach?). W Bangkok Post (dziennik założony w 1946 przez agenta amerykańskiej Office of Strategic Services, poprzedniczki CIA) spory arykuł o najlepszych kostiumach na sylwestra – króluje Mikołaj, śnieżynki i renifery (kto normalny chciałby być reniferem w Bangkoku?).
Sam nie wiem kiedy nabrałem zwyczaju czytania od deski do deski lokalnej prasy z drugiego końca świata. Istne “staniało, zdrożało, bułki nie chcą stanieć“. O ile w Polsce czytam coraz mniej (“szli krzycząc Polska” i “szklane domy” odmieniane w prasie codziennej na wszystkie sposoby po latach stały się nużące), to w takiej Tajlandii czytam nawet nekrologi (choć nikogo tam nie znam). W ostatnie święta zachwyciłem sie takim mniej więcej: “Rodzina Królewska zaprasza na państwowy pogrzeb Pana XY, kawalera Orderu Słonia Białego (klasy komandorskiej). Uroczystą kremację poprzedzi czuwanie i śpiew w Ogrodach Królewskich Pałacu w BB”. W pierwszej chwili skojarzenie białego słonia i państwowego odznaczenia wydało mi się cokolwiek dziwne, ale skoro my możemy mieć Orła Białego zupełnie na poważnie, to dlaczego odmawiać tej samej powagi Słoniowi Białemu?
Do tego dochodzi lokalna polityka – na Filipinach kolejny kryzys konstytucyjny (prezydent v. sąd najwyższy), a w Tajlandii opozyja próbuje impeachmentu pani premier (tak, tej ładnej), która dość rozsądnie się broni, że nie miała kompetencji (jako przedstawiciel władzy wykonawczej) żeby oceniać zasadność decyzji sądu najwyższego, który zezwolił byłemu premierowi (podejrzanemu w aferze korupcyjnej) na podróże zagraniczne.
Poza lokalną polityką, kroniką kryminalną i nekrologami bardzo lubię w azjatyckiej prasie dział “ze świata”. Co na przykład w takim Bangkok Post piszą o Europie? Zwykle niewiele, znacznie mniej niż w prasie amerykańskiej. Filtr (azjatyckiego) dziennikarza piszącego dla azjatyckiego, ale anglojęzycznego czytelnika jest ciekawy i nieprzewidywalny (przynajmniej dla mnie): co ważnego dzieje się ich zdaniem w Europie? Niewiele – w grudniu ważne okazały się trzy tematy: niewypłacalność Grecji, manifestacje w Moskwie i … zapowiedź chińskich linii lotniczych, że nie będą płacić za emisje CO2 przy połączeniach z europejskimi lotniskami.