Modne bzdury a.k.a. Azja jest najważniejsza
Korzystając z prześmiewczej rekomendacji, czyli w zasadzie przypadkiem, trafiłem na blog polityka i politologa, który wieszczy azjatycką dominację na świecie. Nie byłoby w tej wieszczbie nic szczególnie oryginalnego gdyby nie jej kuriozalne uzasadnienie: “przyszłość świata należy do Azji Południowo-Wschodniej” dlatego, że powiela ona model rozwoju Europy sprzed 500 lat, kiedy to łączono “ciężką pracę z miłością do rodziny, poszanowaniem religii i cnót wszelakich”, a dzisiejsi Azjaci są podobni do dawnych Europejczyków, którzy “potrafili znajdować szczęście w całodziennej harówce, czci oddawanej Bogu oraz życiu rodzinnym”, co zaowocowało rzecz jasna powstaniem i rozwojem kapitalizmu. Bloger, polityk i politolog jest o tym przekonany, a wie co mówi, bo w młodości trenował karate i zna się na Azji. W tej prognozie dla Azji pobrzmiewa studencka lektura “Etyki protestanckiej a ducha kapitalizmu” Maxa Webera i jakiejś gazety z samolotu (z rejsu do Azji, rzecz jasna). Teza Webera, o pozytywnym związku religii z genezą kapitalizmu (nie każdej religii, ale kalwinizmu), sama w sobie słabo uzasadniona empirycznie, poddana karykaturalnej parafrazie i odniesiona do dzisiejszej Azji, stała się wielopoziomową bzdurą.
No, przynajmniej bzdurą dwupoziomową.
Weber. Jeśli protestantyzm przyczynił się faktycznie do rozwoju kapitalizmu, to nie przez pochwałę pracowitości, a raczej przez stworzenie warunków do akumulacji i optymalnej alokacji kapitału. Jeszcze bulla Inter Multiplices (1515, sobór laterański V) mówi o zakazanej “lichwie” jako o szukaniu zysku z korzystania z rzeczy, która sama w sobie nie przynosi owoców, bez pracy, bez wydatków i bez ryzyka ponoszonego przez pożyczkodawcę. Trzydzieści lat później Kalwin powiada, że nie ma nic złego w wynagrodzeniu za korzystaniu z pieniądza, choć jest on “jałowy” (nie przynosi owoców), podobnie jak godziwe jest pobieranie zapłaty za korzystanie z domu, choć mury i dach budynku podobnie jak pieniądz nie przynoszą owoców. Jeśli jest cokolwiek sensownego w tezie Webera, to nie eksponowanie znaczenie pracy i osobistych wyrzeczeń, ale powiązanie kapitalizmu ze zniesieniem zakazu lichwy. Nadal jednak teza, że kalwinizm dał światu kapitalizm, a kraje protestanckie rozwijały się bardziej efektywnie niż katolickie nie znajduje empirycznego uzasadnienia. Decydujące znaczenie dla rozwoju Europy (jej wiodących gospodarek) miała nie wyznawana religia i wartości (harówka i oddanie życiu rodzinnemu), ale dostęp do Atlantyku, podjęcie dalekomorskiej żeglugi i handlu oraz kolonizowanie odkrywanych terytoriów. Ciekawie i przekonująco piszą o tym autorzy The Rise of Europe: Atlantic Trade, Institutional Change and Economic Growth.
Azja. Przyjmijmy na chwilę, że karkołomna teza o pozytywnej korelacji “całodziennej harówki, czci oddawanej Bogu oraz życia rodzinnego” z rozwojem gospodarczym jest trafna. Czy faktycznie te trzy elementy prawidłowo opisują rzeczywistość społeczną krajów Azji Południowo-Wschodniej? Wątpię. Mówimy bowiem o zróżnicowanej grupie krajów (Burnei, Birma, Filipiny, Indonezja, Laos, Malezja, Singapur, Tajlandia, Timor Wschodni, Wietnam). Z braku czasu na research – rzut oka na dwie tylko, najdynamiczniej rozwijające się gospodarki tego regionu – Malezję i Wietnam. Czy kraje te cokolwiek łączy w wymienianych kategoriach? Śmiem wątpić. W Wietnamie 81% mieszkańców to ateiści, a reszta to buddyści i chrześcijanie, w Malezji z kolei bezwyznaniowych obywateli jest tylko 0,7%, a większość pozostałych to muzułmanie (bez możliwości opt-out, bo apostazja w Malezji jest karana). Co ciekawe – mimo, że Malezja jest jednym z największych rynków Islamic finance, to ograniczenia wynikające z zakazu lichwy nie wpływają w zauważalny sposób na rozwój gospodarczy kraju. Podobnie, na wyniki gospodarki wietnamskiej nie wpływają negatywnie regulacje wywodzące się z gospodarki centralnie planowanej. Wartości rodzinne? W obu krajach porównywalna (niska, ale rosnąca) jest liczba rozwodów (por. The Star, Financial Times ), podobny jest przyrost naturalny (Wietnam – 16.83 urodzin na 1.000 mieszkańców, Malezja – 20,74 na 1.000 mieszkańców). Powszechność stosowania antykoncepcji przez kobiety w wieku 15 – 49 lat (Wietnam – 79%, Malezja – 54%), wskazuje na większe znaczenie “wartości rodzinnych” (rozumianych m.in. jako mniejsza swoboda kobiet w podejmowaniu decyzji prokreacyjnych) w Malezji. Czy można wskazać na korelację większej popularności wartości rodzinnych i tempa wzrostu PKB? Wątpię. Nie udało mi się dotrzeć do wiarygodnych danych na temat przeciętnego czasu pracy w roku w Malezji i Wietnamie. Z dostępnych danych OECD nie wynika żeby kraje Azji Południowo-Wschodniej odstawały na niekorzyść od innych krajów rozwijających się.
Niewiele dotąd wiedziałem na temat Marka Migalskiego (ot, usłyszałem gdzieś nazwisko), autora komentowanego tutaj wywodu o świetlanej przyszłości Azji (polityka, nawet chińska, ani telewizja specjalnie mnie nie interesują). Nie byłem więc uprzedzony. Teza Migalskiego-Webera skłoniła mnie w pierwszej chwili do smutnej refleksji o jakości polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim, która jednak szybko ustąpiła nadziei na kontynuowanie przez pana Migalskiego błyskotliwej kariery politycznej. Strach myśleć, że mógłby wrócić na uczelnię. Bo okazuje się, że to nie tylko polityk, ale i wykładowca akademicki 😉